Czwartek (dwa dni wczesniej)
O godzinie 16:00 poczulem sie slabo, zwrocilem lunch i dostalem rozwolnienia. Mysle "zaszkodzil mi jednak ten xmas pudding". Do pierwszej w nocy wymiotowalem 8 razy, temperatura 39st. Biegunka non-stop. Kazdy oddech to sukces, wypicie lyzki wody koczylo sie torsjami. Rozrywajacy bol calego ciala. Jakims cudem stracilem przytomnosc i obudzilem sie rano.
Moja dziewczyna ma podobne objawy w duzo lzejszej formie: ustapily po ok 2h. 1.5 mies temu otrzymala szczepionke przeciw grypie pandemicznej. Jest w ciazy. Nie chce myslec co by sie stalo gdyby nie byla zaszczepiona.
Piatek (dzien wczesniej)
Dolegliwosci zoladkowe na szczescie ustapily, pozostale objawy niestety nie. Goraczka nadal 38.5. Z trudem zadzwonilem na linie pomocy w wypadkach grypy pandemicznej NHS (brytyjska publiczna sluzba zdrowia). Po 10 minutach dostalem kod upowazniajacy mnie do odbioru (bezplatnie) jednej serii Tamiflu (oseltamivir). Czytam ze jest to "inhibitor neuraminidazy": blokuje replikacje wirusa oraz mityguje objawy. Wzialem 2 dawki. Caly dzien byl generalnie katorga ale wieczorem poczulem sie troche lepiej.
Sobota (dzisiaj)
Budze sie lekko zmeczony, temp. 36.7. W sumie bez mala ozdrowienie w porownaniu z tym co sie dzialo wczesniej.
Teraz czytam sobie ze minister zdrowia Kopacz odmowila zakupu szczepionek przeciw grypie pandemicznej.
http://wyborcza.pl/1,76842,7320773,Szczepionki_na_grype_w_prokuraturze.html
Tamiflu z kolei jest dostepny za 150zl i na recepte: czyli niezbedna jest albo wizyta polprzytomnego rozsiewajacego wirusa pacjenta u lekarza albo wizyta domowa nie wiadomo kiedy i za ile .
Miernota Kopacz i jej publicznej sluzby zdrowia przechodzi ludzkie pojecie.
